Czy koczek ślimaczek na głowie jest taki bezpieczny?

• czwartek, 13 sierpnia 2015

Dzisiaj chciałabym napisać kilka słów o koczku ślimaczku. Koczki są bardzo fajną sprawą i znacznie ułatwiają nam życie podczas upałów. Zwijamy włosy, obwiązujemy gumką lub spinamy wsuwkami czy żabkami i po kłopocie :) Zauważyłam jednak, że częste noszenie koczka zwłaszcza takiego rozczochranego sprzyja przesuszeniu włosów, ich matowości i gorszej kondycji, przynajmniej u mnie. Spotkałam się jednak z opinią koleżanek na ten temat i one również tak mają, czyli coś w tym jest. Dlaczego jednak uwielbiany przez nas koczek ślimaczek czy jakikolwiek inny koczek miałby być tak zdradziecki? Otóż odpowiedź znajdziemy w technice związywania koczka, a także nawet noszenia go!

Zwykły koczek zrobiony po wstaniu z łóżka na nierozczesanych włosach może nie być dobrym pomysłem. Po rozpuszczeniu włosów będą bardzo suche, matowe, a po rozczesaniu szczotką lub grzebieniem zaczną się puszyć. Unikajmy zatem takich koczków. Co zrobić, aby po zdjęciu gumki lub spinek włosy były np. ładnie pofalowane bez zbędnych dodatków?

Zauważyłam, że gdy bardziej przykładam się do robienia koczka, nie dość że jest ładniejszy, to w dodatku potrafię uzyskać lepszy skręt oraz objętość. Zawsze zaczynam od dokładnego rozczesania włosów. Czasami nakładam też kilka kropel jakiegoś olejku lub serum na długość i końce.


Następnie czeszę włosy tak jakbym chciała zrobić wysokiego kucyka. Gdy włosy są odpowiednio wysoko zaczynam je zwijać. Robię to jednak delikatnie, ale na tyle mocno, by powstały ślimaczek był mocny oraz wytrzymał kilka godzin na głowie. Potem związuję gumką, świetnie sprawdzają się podróbki Invisibooble, ale znowu nie zbyt mocno, żeby nie bolała nas głowa. Koczek gotowy i co teraz?

Nosimy go sobie spokojnie, nie macamy, nic z nim nie robimy. Poprawiamy tylko, gdy się przechyli, albo gdy będzie roztargany. Czasami warto rozpuścić włosy, rozczesać je i zrobić go od nowa, znowu możemy nałożyć serum na włosy, które świetnie zabezpieczy przed suchością.


Czemu czasami koczek sprawia, że końcówki są suche i puszące się? Tego nie wiem. Można dopatrywać się przyczyny w sumie wszędzie, ale według mnie chodzi głównie o nierozczesanie włosów, niezabezpieczenie ich olejkiem/serum/jedwabiem i niedelikatne potraktowanie przy czesaniu lub robienie go na mokrych włosach, a następnie wyjście na ostre słońce. Aby tego uniknąć najlepiej systematycznie olejować włosy. Im będą bardziej elastycznie, gładkie i miękkie, tym mniejsze szanse na puszek po koczku. Oczywiście ostrożne czesanie i chodzenie w koczku też wiele pomoże. Mówiąc o ostrożnym chodzeniu w nim nie mam na myśli nieruszanie się, ale chodzi mi bardziej o to, żeby np. nie trzeć o poduszkę i nie wychodzić w mokrym koku w upał i ostre słońce, które źle wpływa na nasze włosy.

A Wy lubicie koczki ślimaczki? Też robią Wam takie psikusy? Jeśli tak to jak sobie radzicie?


Pozdrawiam,
Patrycja

36 komentarzy

  1. Ja zauważyłam, że zbyt częste noszenie takiego koczka objawia się u mnie osłabieniem włosów :) Musze wymyślić sobie jakąś alternatywną fryzurkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę pamiętać o Twoich radach jak mi włosy odrosną ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W wakacje ciągle noszę koka :p ale też zauważyłam że są bardziej matowe i suche ale od czego są dobre odżywki i oleje :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ostatnio prawie bez przerwy mam takiego koczka. Na takie upały jest dla mnie idealny

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uwielbiam koczki i też mi się włosy przesuszają szybko przez nie :(

    OdpowiedzUsuń
  6. ja nie lubię koczków, a gdy je upinam - zawsze rano, niestety na nierozczesanych włosach - potem mam problem taki jak pisałaś :( od dzisiaj zero koczków ! chociaż i tak ostatnio przestawiłam się na warkocze :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem manualną pierdołą, koczek jest poza zasięgiem moich umiejętności :) Ale mam zamiar wreszcie nauczyć się go upinać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. u mnie włosy po koczku są sztywne i rzeczywiscie bardziej suche niz w innej fuzyrze, dlatego częsciej robię warkocza lub kitke :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja robię bardzo lużne koki i nic złego się nie dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Za ślimaczkiem nie przepadam i dlatego rzadko noszę go

    OdpowiedzUsuń
  11. Na takie upały koczki są najlepsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy mam wolne praktycznie codziennie nosze takie koczki;)
    W tym roku noszę takiego już prawie od 3 miesięcy. Świetnie się sprawdza przy tak wysokich temperaturach ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja nawet nie mam ręki i włosów do takich fryzur :) Bo albo wszystko rozwala mi się po kilku sekundach, albo wyjdzie dobrze, tylko w koło mam pełno wystających włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja w te upały do koków wykorzystuję też wypełniacz, a końcówki zawijam pod spód :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja robię sobie takie koczki, są wygodne. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam chodzić w koczkach, szczególnie takich "niedbałych" :) Zauważyłam jednak, że jak zapomnę przez kilka dni nałożyć odżywki na włosy i nosze je splątane, to faktycznie są w gorszej kondycji... Do tej pory zwalałam to na zmianę wody, szamponu, a może to rzeczywiście ten niesforny koczek:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Moje włosy na szczęście dobrze reagują na koczka :) Lepiej niż na kitkę lub rozpuszczone pukle.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja bardzo rzadko chodzę w kokach. Podobają mi się właśnie takie "messy", ale zawsze coś mi w nich nie pasuje i w końcu wiążę kitkę :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam koczki:) jeżeli je zwiąże tak raz dwa trzy, na łapu capu, to faktycznie są spuszone włosy, a jeżeli poskręcam, ect. to póżniej lepiej wygądają, choć wolę wygląde tego na łapu capu;))

    OdpowiedzUsuń
  20. Dużo bardziej wolę zapleść dobierańca, niż robić tego koczka - osłabia mi cebulki włosów. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja uwielbiam koczki, ale po mocnym wycieniowaniu nie prezentują się wybitnie ładnie :)
    Ja ze względu na skręt nie mogę za każdym razem ich rozczesać, ale i tak po rozpuszczeniu wyglądają w miarę :)

    OdpowiedzUsuń
  22. U mnie koczki działają zbawiennie na włosy, a dodatkowo zapewniają ładne fale :) Właściwie nie ma dnia, abym nie spięła włosów w ślimaczka, choćby na parę chwil.
    Kiedyś, gdy miałam zniszczone i suche włosy, po rozpuszczeniu koka były pogniecione i wyglądały okropnie, więc myślę, że kondycja włosów ma tu duże znaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Teraz mam krótkie włosy, ale jak miałam długie to NIGDY mi taki koczek nie wyszedł. Nawet jeśli wizualnie był w miarę okej, to potwornie ciągnął mnie za włosy z czubka głowy i to niezależnie od lokalizacji, a próbowałam wielu :(

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja bardzo lubię bo to wygodna fryzura ale od kiedy włosy są dłuższe i cięższe stała się mniej wygodna :( ciągle coś gdzieś ciągnie mimo że spinam je na prawdę luźno

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja nie przepadam za kokiem. Za dużo włosów wysypuje mi się przy grzywce i nie podoba mi się to. Spinki jakoś tak głupio nosić po 30..

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja bardzo lubię koczki ślimaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  27. ja właśnie siedzę sobie z koczkiem na głowie, świeżo po farbowaniu ;) końce się pochowały i chyba nie jest najgorzej ;)) z warkocza więcej włochów mi wyłazi

    OdpowiedzUsuń
  28. Szczerze gdy ja usłyszałam o tym ,ze włosy trzeba związywać na noc pokręciłam na to nosem.Z tego co mi kiedyś mówiła siostra(fryzjerka z zawodu) i nie tylko ona,ze związywanie włosów osłabia cebulki,więc to wpływa na złą kondycję włosów.Wystarczy,ze w ciągu dnia włosy się związuje,nakłada żele,pianki,lakiery używa się suszarki,prostownice itp i jeszcze związywać na noc?! To dla włosów stanowczo za dużo.Ja włosy obcięłam,bo musiałam i chciałam za razem i staram się nosić rozpuszczone,wtedy bluzki zakładam śliskie w dotyku,a jeżeli mam bluzki szorstkie np. swetry to związuję w lekkiego kucyka,wysoko zaczesanego.Ale się rozpisałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na noc chodzi o delikatne związanie w delikatnego warkocza lub koczka tak żeby nic nas nie ciągnęło :)

      Usuń
  29. Po jednym dniu ok, ale jak noszę koczek dwa dni z rzędu i nie daj boże nie zabezpieczę na drugi dzień końcówek, mam po prostu miotłę na głowie. Bardzo mi się podobają takie koczki jak na zdjęciu z Elle, ale nigdy nie umiałam takiego zrobić :(

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  30. Lubię koczek, ale na kilka godzin, ponieważ noszenie go przez np. 2 dni z rzędu skutkuje u mnie kołtunami...

    OdpowiedzUsuń
  31. U Ciebie to nie koczek tylko kok:) Włosy Twoje wyglądają rewelacyjnie.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie motywacją. Cieszę się z każdego komentarza i staram się na wszystkie odpowiedzieć :) Jeśli masz jakieś pytania lub chcesz wyrazić swoje zdanie skomentuj lub napisz na mój e-mail. Nie bój się, nie gryzę, a czasami nawet potrafię pomóc ♥

SZABLON BY: PANNA VEJJS.