Wczoraj wieczorem przed myciem włosów zwilżyłam je wodą i nałożyłam maskę Kallos Silk, odlewkę dostałam od koleżanki, na około godzinę. W tym samym czasie trzymałam też na głowie żel aloesowy, który niedawno zakupiłam z aptece, głównie w celu nawilżenia skóry. Po tym czasie spłukałam maskę i żel ciepłą, ale nie gorącą wodą i umyłam je szamponem Babydream. Nałożyłam na skalp maseczkę drożdżową na przetłuszczające się włosy (przepis klik). Wtedy tez zaparzyłam pokrzywę i czekałam aż ostygnie. Po 30-40 minutach zmyłam drożdże z głowy, a do ostatniego płukania użyłam płukanki pokrzywowej. Starałam się wylać ją głównie na skórę głowy, ponieważ wolę unikać przesuszenia na włosach :) Na wszelki wypadek włosy na długości były zabezpieczone odrobiną odżywki Nivea Long Repair, którą potem zmyłam. Oczywiście na końcówki po wyschnięciu obowiązkowo serum z Green Pharmacy.
Maseczka z drożdży i pokrzywa mają za zadanie zmniejszyć przetłuszczanie się skalpu, wzmocnić cebulki i przyspieszyć porost. Najbardziej zależy mi na zmniejszeniu przetłuszczania, to dla mnie bardzo ważne :) Żyję nadzieją, że jest ono spowodowane tylko i wyłącznie okresem grzewczym, noszeniem czapek itd. Mam nadzieję, że to nie żadne problemy hormonalne, ale na wszelki wypadek jestem umówiona na badania krwi i konsultację u mojej pani endokrynolog, u której dawno nie byłam. Przy okazji spytam, czy mój problem może być spowodowany zaburzeniami z tarczycą, myślę że tak.
Efekty na moich włosach
Włosy rano były bardzo miękkie i delikatnie puszyste, podejrzewam, że to sprawka pokrzywy. Oczywiście jak po drożdżach uniesione u nasady. Wydają się też być nieco gęściejsze niż zwykle, co bardzo mnie cieszy :)
A i chciałam się Wam pochwalić, że ostatnio moje włosy wytrzymały aż 3 dni bez mycia! Byłam taka szczęśliwa, oczywiście trzeciego dnia spryskałam je suchym szamponem, żeby wyglądały świeżej, ale gdybym tego nie zrobiła tragedii by nie było :D Niestety 3 dni temu zdarzyło się coś dziwnego: umyłam włosy, nałożyłam drożdże, a na długość maskę Alterra granat i aloes. Włosy były miękkie i miłe, ale nie tak uniesione po drożdżach jak zwykle. No i wytrzymały tylko 2 dni, przez co niedziela odbyła się w sobotę :( Myślę, że to wina maski i chyba będę musiała używać czegoś lżejszego, albo po prostu przed myciem. No to by było na tyle mojego żalenia się. Do "zobaczenia" w następnym poście :*
tyśka
Będę musiała kiedyś sobie zrobić taką płukankę, bo nigdy nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńŁadne masz włosy ;) Ja ostatnio płukam się pokrzywą od środka, już od tygodnia piję ją, chociaż smak nie zachęca ;/ może i wypróbuję płukankę.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, moje włosy muszę myć codziennie...
OdpowiedzUsuńTwoje wyglądają bardzo ładnie i są bardzo długie!
Żel GorVita używam na buźkę, bardzo go lubię ;)
Myślę, że gdybym w pewnym momencie się nie zatrzymała i nie powiedziała STOP musiałabym myć je właśnie codziennie. Wiem, że ta walka będzie dość długa, ale mam nadzieję, że uda mi się myć włosy co 3 dni bez używania suchego szamponu :)
UsuńMasz piękne włosy! Ja dzisiaj stawiam na minimalizm i sprawdzone sposoby :) maseczka z drożdży chodzi za mną od jakiegoś czasu, ale jakoś ciągle nie mam okazji jej wypróbować...
OdpowiedzUsuńMoje włosy też kochają minimalizm, sama byłam zaskoczona, że dziś wyglądały tak ładnie, a przecież użyłam wcale nie tak mało produktów :)
Usuńmam ochotę spróbować z drożdżami, bo jeszcze tego nie robiłam :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńpięknie błyszczą
OdpowiedzUsuńPiękne masz włosy, zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie próbowałam drożdży na włosy, a ostatnio bardziej przykładam się w pielęgnacji włosów bo właśnie u mnie okazało się że problemy z wypadaniem i paskudnym wyglądem włosów są związane z problemami hormonalnymi.
OdpowiedzUsuńKochana współczuję, życzę, żeby włosy po takiej pielęgnacji odpłaciły się pięknym wyglądem. Ja mam nadzieję, że to nie żadne problemy hormonalne, już kiedyś miałam podejrzenie Hashimoto i bardzo się bałam. Mam nadzieję, że nigdy ta choroba mnie nie spotka :(
UsuńMnie ta maska Alterry strasznie obciąża włosy... A tę z Nivei lubię ;) Pozdrawiam i obserwuję! ;)
OdpowiedzUsuńMi nigdy nie obciążyła, ale teraz musiała to zrobić, bo innego wytłumaczenia nie mam.
UsuńŚliczne masz włoski , płukanki muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńEfekt świetny. ;] A do tego tak ładnie błyszczą.
OdpowiedzUsuńPieknie sie prezentuja :) 3mam kciuki Kochana, zeby obylo sie bez tarczycowych problemow.
OdpowiedzUsuńPłukanka pokrzywowa niestety przesusza moje włosy:(
OdpowiedzUsuńPiękny efekt :) włosy wyglądają bardzo ładnie ;))
OdpowiedzUsuńPięknie masz włosy !!!! :))
OdpowiedzUsuńPiękne włosy! Muszę wypróbować jakąś płukankę :)
OdpowiedzUsuńU mnie odżywka Nivei sprawia, że włosy są szorstkie :(
OdpowiedzUsuńChciałabym rzadziej myć włosy, niestety muszę codziennie, max co 2 dzień.
OdpowiedzUsuńHmmm może za jakiś czas też zrobię maseczkę drożdżową - dopiero co skończyłam pić drożdże :))
OdpowiedzUsuńMasz przepiękne włosy!
OdpowiedzUsuńwłosy niczym inspiracja!
OdpowiedzUsuńOjejku, jak mi miło! :*
UsuńPiękne masz włosy <333
OdpowiedzUsuńMuszę sobie kupić herbatę pokrzywową. :-)
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych, będę zaglądać. Pozdrawiam!
Jejkuś ale śliczne włosy! pajapaulina.blogspot.co.uk
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie robiłam sobie płukanki z pokrzywy... Czas wrócić do tego przyzwyczajenia :)
OdpowiedzUsuńMeeeega ^^ Włosy piękne!
OdpowiedzUsuńPiękne ♡♡♡
OdpowiedzUsuń