Wczoraj przeprowadziłam moją niedzielę dla włosów, ale dopiero dzisiaj dodaję ją na bloga. Musicie mi wybaczyć, ale wczoraj byłam trochę zajęta i o dziwo nie nauką :) Jeśli śledzicie mnie na instagramie to wiecie, że zamówiłam 5 masek do włosów, z czego 2 są moje i jedna z tych moich była rozlana w opakowaniu ;/ Teraz czekam aż w końcu dojedzie do mnie kurier i da mi, mam nadzieję całą, maskę. Zamówiłam też 2 rzeczy w sklepie MintiShop i kupiłam niedawno szampon i olejek w Rossmannie. Nie byłam na promocji, trochę się boję tych wściekłych i porywczych bab... Ale ma zamiar wybrać się niedługo tam i do Yves Rocher i kupić co nie co. Trochę się tego wszystkiego zbierze i będę mogła zrobić dla Was post chwalipięcki. Nie wiem, czy takie lubicie, jak coś dajcie mi znać w komentarzach czy chcecie, czy nie :) Teraz wróćmy do głównego tematu, czyli dnia dla włosów...
Jak mówiłam kupiłam maski do włosów Kallos, ale na szczęście jagodowa Kallos Blueberry dotarła cała i nienaruszona. Użyłam jej już 3 dni temu i powiem Wam, że jak mi włosy się nie kręcą, tak końce zaczęły się ładniutko kręcić... ale tylko konće. Wczoraj też postanowiłam ją nałożyć na włosy, ale dzisiaj już się tak fajnie nie kręcą, w sumie wcale się nie kręcą, ale mi to za bardzo nie przeszkadza. Tak więc na zwilżone włosy przed myciem nałożyłam owego Kallosa na kilkanaście minut. Skalp umyłam szamponem Bambino, tak to ten dla dzieci! Fajnie się pienił, nie wiem czemu niektórzy narzekają na tą kwestię. Niżej macie jego skład:
Na kilka minut po umyciu nałożyłam jeszcze odrobinkę na włosy w celu łatwiejszego rozczesywania i po chwili zmyłam. Rano, po wyschnięciu i nałożeniu serum z Avonu, prezentowały się tak:
Spałam w mokrych włosach... tak zabijcie mnie! ;p Jak Wam się podoba, chyba nie jest tak źle? Włosy są bardzo mięciutkie i coś czuję, że polubimy się z jagódką :) Ostatnio doskwiera mi strączkowanie, jak miałam spokój i nigdy się nie zbijały w kolonie, tak teraz szaleją... dosłownie ;) Wydaje mi się, że to wina wiatru, mimo że jest ciepło bardzo wieje i to też ma jakiś wpływ. Co myślicie?
Pozdrawiam,
Patrycja
Pozdrawiam,
Patrycja
Super błysk! :) Bardzo podoba mi się że kallosy mają różne zapachy :)
OdpowiedzUsuńJaaki błysk! :)
OdpowiedzUsuńrówniez mam zamiar kupic ta wersje kallosa :)
OdpowiedzUsuńJa też chce poszukuję maski Kallos. Tylko szukam sklepu gdzie można kupić ją. Pewnie będę musiała ją zamówić przez internet ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
cloudymoimokiem.blogspot.com
Szukaj w Hebe i drogeriach Marysieńka :) A jak nie to przez internet, tylko uważaj i wybierz dobry sklep, bo do mnie jedna przyszła rozlana.
UsuńUwielbiam to serum z Avonu jest śwetne, teraz testuje jedwab z GP i jednak jest troche za lekki :/ Włosy pięknie błyszczą !
OdpowiedzUsuńTo ja właśnie miałam najpierw jedwab GP i wg mnie jest o wiele lepszy pod względem składu i działania :)
UsuńUwielbiam kallosa blueberry :):)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Ci wyszło:)
Właśnie ten kallos z tobą mi się kojarzy, bo wiem że go bardzo lubisz :) A jeszcze jak 3 dni temu pojawiły się mini loczki to już wgl :D
UsuńJak patrzę na twoje włosy to tak jak bym widziała swojej siostry ;)
OdpowiedzUsuńSłyszę pierwszą pozytywną opinię na temat tej maski;)
OdpowiedzUsuńale piękne włosy! jak się błyszczą!
OdpowiedzUsuńJejku jak Ci się pięknie błyszczą włosy, moje jakoś wcale nie chcą :( Masz tak naturalnie czy jakiś kosmetyk ma na to taki wpływ?
OdpowiedzUsuńNaturalnie bardzo się błyszczą :) Ale lampa to dodatkowo wzmaga :)
UsuńTaki błysk to super sprawa. ;) wyglądają na idealnie dociążone i odżywione ;)
UsuńBardzo chciałam tego Kallosa, ale moje włosy reagowały na olej z awokado wyjątkowo obojętnie i nie wiem czy jest sens ryzykować.
OdpowiedzUsuńPrezentuje się świetnie, widać, że działanie jak należy:)
OdpowiedzUsuńMoje włosy też lubią tego Kallosa :)
OdpowiedzUsuńAle ładnie błyszczą!
OdpowiedzUsuńOstatnio chciałam kupić Blueberry ale niestety nie było jej u mnie w Hebe. Cudowny połysk włosów :)
OdpowiedzUsuńAle błysk :)
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, jak z zapachem tego kallosa? Bo jagody i borówki po prostu ubóstwiam, więc chętnie bym ją kupiła :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie pachnie ani jagodami, ani borówkami, ani leśnymi owocami... Szkoda, ale najważniejsze jest przecież działa nie nie? Zapach ciężko mi określić, jest chemiczny, ale nienachalny :)
UsuńNie miałam nigdy żadnego z Kallosów, ale Twoje włosy tak się po nim błyszczą, że chyba pora rzucić na nie okiem. Ala :)
OdpowiedzUsuńwow, super wygladaja Twoje wlosy. Widac sa odzywione, blyszczace. ! musze kupic ta odzywke..!!
OdpowiedzUsuńWłaśnie porównując zdjęcia moich włosów sama dostrzegam różnicę :) Regularne używanie masek, olei i odżywek bardzo im pomogło, więc gorąco polecam :) Wydaje mi się, że każdy Kallos jest równie dobry :)
UsuńŁadnie wyglądają :) jak wykończę Keratina to skuszę się na kolejnego Kallosa- może właśnie Blueberry?
OdpowiedzUsuńPolecić ci mogę z czystym sercem Omege :) Teraz kupiłam Blueberry i Aloe, ciekawa jestem jak się spiszą :)
Usuńbardzo ładne włosy
OdpowiedzUsuńMarzy mi się jagodowe kallos. :)
OdpowiedzUsuńbłyszczą obłędnie:)
OdpowiedzUsuńPrzepieknie sie prezentuja, mimo, ze spalas w mokrych ;) :)!
OdpowiedzUsuńPięknie się błyszczą ! Chodzi za mną ta maska do włosów :))
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyglądają!
OdpowiedzUsuńJakbym spała w mokrych włosach to rano bym miała zygzaki z włosów. -_-
Strączkowaniu winne spanie w mokrych włosach! ;p ;)
OdpowiedzUsuńBlask rzeczywiście niesamowity- pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na urodzinowe rozdanie :)
Ta wersja maski kusiła mnie ze względu na zapach. Włosy wyglądają świetnie, ślicznie się błyszczą.
OdpowiedzUsuńPiękne masz te włosy :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta maska oj kusi!!!!!!!!!!!! :]
OdpowiedzUsuńJakie cudowne włosy! A tej maski jeszcze nie miałam, ale u mnie kallosy coś się nie sprawdzaja:C
OdpowiedzUsuńWidzę że w maseczkach Kallosa jesteś obeznana! :D
OdpowiedzUsuń