Recenzja: Maska Kallos Omega

• czwartek, 7 maja 2015
Znacie tą maskę albo przynajmniej o niej słyszeliście, prawda? Teraz w internecie pełno wiadomości i recenzji nowych Kallosów. W krótkim czasie pojawiło się bardzo dużo nowych wersji i jeszcze na początku tego roku Omega też była taką nowością. Swoją maskę kupiłam w lutym i uważam, że już czas na powiedzenie o niej kilku słów, szczególnie, że połowy litrowego słoika już nie ma :) Czy będą to miłe słowa, czy też nie przekonacie się czytając dalszą część tego posta, zapraszam zatem na recenzję maski Kallos Omega.

Dlaczego ją kupiłam?
Nowe Kallosy kusiły mnie bardzo i gdybym mogła kupiłabym je wszystkie. Maski są bardzo fajne i każda sprawdza się u mnie dobrze. Jednak zanim zakupiłam Omegę miałam wyrobione zdanie tylko o dwóch Kallosach - o moim Keratinie i odlewce Silka od koleżanki. Czytałam jednak wiele miłych słów o tych maskach i postanowiłam kupić kolejne i je wypróbować na swoich włosach. Dylemat był między Milkiem, Omegą i Blueberry. Odwiedziłam drogerię Marysieńkę, wybór stał się prostszy: nie było maski jagodowej. Stwierdziłam, że Milk jest proteinowa, a moje włosy, aż tak bardzo ich nie potrzebują, poza tym mam jeszcze (do tej pory!) maskę keratynową również z proteinkami. Byłyśmy razem z koleżanką, która ma zniszczone włosy, więc ona wzięła Milka, a ja Omegę, a także obiecałyśmy dać sobie odlewki. Poza tym Kallos Omega ma fajny skład, zawiera olej macadamia i z ogórecznika, których jeszcze nie testowałam, więc bardzo mnie ciekawiły. Chciałam maskę z tej firmy raczej typowo emolientową i znalazłam!


Opakowanie, zapach i wydajność
Jak na Kallosa przystało maska mieści się w litrowym słoiku w kolorze pomarańczowo-czerwonym. Niestety nie znajdziemy jej w mniejszej wersji 275 ml. Na początku zapach wydawał mi się bardzo mocny, kwiatowy. Jest ładny, ale bardzo mocny i potrzeba czasu, żeby się przyzwyczaić. Na pewno jest o wiele mocniejszy niż w wersji keratynowej, aloesowej, wiśniowej, czy jagodowej. Nie utrzymuje się jednak na włosach, co jest mi naprawdę obojętne. Wydajność jest duża z powodu gęstości maski oraz jej ilości, przez co bardzo lubię wszystkie Kallosy :)


Działanie maski
Czyli najważniejszy punkt! No więc maska jest genialna, przynajmniej na moich włosach. Odkąd jej używam mam wrażenie, że włosy są o wiele mocniejsze, silniejsze i bardziej błyszczące. Olej macadamia musi im służyć, bo naprawdę wyglądają po niej bardzo ładnie i wyjściowo. Oczywiście wygładza moje włosy, ale ich nie obciąża. Zrobiłam nawet raz próbę, nałożyłam ją wyżej nad ucho, a włosy i tak były świeże i nieoklapnięte. Dla włosów bardziej suchych i zniszczonych może wydawać się za słaba, więc spróbujcie trzymać ją dłużej niż 30 minut. Koleżanka trzyma ją właśnie 2-3 godzinki, a włoski potem są śliczne i pięknie dociążone. Dodanie kilku kropel olejku też może polepszyć jej działanie. Pewnie zastanawiacie się czemu tak szybko ubyło mi tej maski? Otóż moja mama też jej używa, a raz a tygodniu nakłada ją mojej siostrze na włosy. Wszystkie 3 jesteśmy bardzo zadowolone, a mama szczególnie jak na kobietę, która często farbuje włosy i codziennie je myje, a rano układa na szczotce gorącą suszarką :) Mówi, że nakładając maskę na kilka minut nie tylko łatwiej jest rozczesać włosy, ale także ładniej błyszczą i wyglądają, co oczywiście potwierdzam :)


Moje włosy po masce



Czy polecam?
Jak najbardziej :) Maska jest genialna dla moich cienkich włosów i wydaje mi się, że dzięki niej trochę spadła mi porowatość, co mnie bardzo cieszy. W dodatku jest tania i jeśli nie będzie się u Was tak dobrze sprawdzać jak u mnie polecam ją zmodyfikować. Kallosy są świetne do eksperymentowania, ale same też potrafią zdziałać cuda. 


A wy miałyście tą maskę albo macie? Jak efekty, lubicie ją? :)

Pozdrawiam,
Patrycja


35 komentarzy

  1. Jeszcze jej nie miałam, bo muszę wykończyć arganową, ale myślałam raczej o zakupie keratynowej lub właśnie jagodowej, może i po tą się kiedyś skuszę ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. ślicznie twoje włoski wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po twojej recenzji mam ochotę ją kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. swietny połysk :) ja równiez poluję na kallosy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie ją kończę, a szkoda. Jestem uzależniona od jej zapachu, lubię od czasu do czasu zajrzeć do szafy i ją powąchać tak o :D To moja trzecia maska Kallos - mam Keratin (nie sprawdza się), a Latte sprawdzała przy wyższej porowatości. Kusi mnie Cherry, Banana i Aloe, ale boję się jagodowej, bo ma olej awokado :/ Może mamie podbiorę Color, bo na Silka się nie załapałam :D / Sandra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie Omega na ładny zapach :) U mnie Cherry zadziałała świetnie i zrobiła mi loczki, użyłam jej w którejś niedzieli dla włosów :) Banana też wydaje się bardzo fajna, ale niestety teraz przez najbliższe miesiące nie kupię żadnej ;/ Wg mnie Blueberry nie ma się co bać, olej awokado jest lekki i nic złego raczej nie zrobi ;) Możliwości wypróbowania Colorka zazdroszczę, bardzo mnie ona ciekawi :)

      Usuń
  6. Właśnie namiętnie ją testuję, bardzo ładnie wygładzają te nowe emolientowe kallosy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja żałuję, że nie kupiłam dla siebie jeszcze wiśniowej :) Dostałam małą odlewke, a reszta idzie dla siostry koleżanki :( A tak ładnie pachnie i cudne mam po niej włosy :) Widziałam, że u Ciebie też się świetnie spisywala :)

      Usuń
  7. Tej nie mam ale ogolnie kallosy bardzo lubie :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. chyba się na nią skusze ;) dawno nie miałam maski kallosa

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś miałam mlecznego Kallosa :) ale zaciekawiłaś mnie tą maską bo sama mam cienkie włosy, może u mnie też się sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie Omega jest kolejną maską Kallosa, którą chcę przetestować :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja dopiero kupiłam Silka :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak skończe Sericala to zakupie, al eraczej wersję Keratin:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolejny Twój Kallos, którego również posiadam w swoim arsenale :D Jak na razie siedzi sobie w głębi szafy i czeka aż zdenkuję Blueberry i Algae C:

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja miałam Algową i spisała się średnio więc do innych masek kallosa podchodzę sceptycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Co chwila zmieniam zdanie co do wersji Kallosa, który będzie moim nowym nabytkiem. Ale na razie muszę skończyć dwie litrowe maski, które wciąż mam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie zwróciłam na nią uwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Miałam wersję Color, sprawdzała się całkiem ok jako b/s. D/s nie miała racji bytu u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ostatnio kupiłam Cherry, ale i na tą się czaję po Twoim poleceniu :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Omegi jeszcze nie miałam ale czuję sięw tym momencie skuszona zakupem kolejnego słoja :P

    OdpowiedzUsuń
  20. mam milka, keratin i banana. Nie stosuje ich samodzielnie, jednak trzeba przyznać, że potrafią ładnie zadbać o włosy. Z tych proteinowych jestem mniej zadowolona, ale może moje włosy nie lubią protein, za to banana to cudo :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Miałam zamiar kupić Blueberry, ale Twój post zachęca do kupna Omegi :P

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie miałam jeszcze żadnego Kallosa! No chyba że kiedyś, dawno temu latte i szczerze mówiąc zaczynam się coraz bardziej nad nimi zastanawiać... ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. zgadzam się - jest genialna :)
    a zapach bardzo mi się podobał :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Przerażają mnie te wielkie opakowania :P

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja, jak dotąd, wypróbowałam tylko jednego Kallosa i był to Keratin. Zdawało mi się, że moje włosy nie lubią protein, ale po Keratin wyglądają o dziwo całkiem nieźle. Przede mną jeszcze chyba sto Kallosów do wypróbowania, bo już się pogubiłam w tych wszystkich rodzajach:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Lubię te maski, tej jeszcze nie miałam przyjemności używać ale pewnie kiedyś i na nią się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Super, ze tak fajnie sie u Ciebie spisala :) Tej wersji jeszcze nie mialam ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. A ja jeszcze w życiu nie miałam żadnego Kallosa :)

    OdpowiedzUsuń
  29. konsystencją przypomina maski WAX

    OdpowiedzUsuń
  30. Jestem w fazie,,testów,,tej maski i jak narazie jest ok,ale moim kalloswym faworytem jest bananowa maska ,stosowałam jagodowa i nie byłam zadowolona włosy po niej były suche i się pusxyly ,po keratynowej były ożywione ale banan to mój must heve rozjaśnia włoski i dzięki temu mogę je rzadziej farnowac

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie motywacją. Cieszę się z każdego komentarza i staram się na wszystkie odpowiedzieć :) Jeśli masz jakieś pytania lub chcesz wyrazić swoje zdanie skomentuj lub napisz na mój e-mail. Nie bój się, nie gryzę, a czasami nawet potrafię pomóc ♥

SZABLON BY: PANNA VEJJS.