Mimo tego, że wczoraj byłam nieźle zabiegana udało znaleźć mi się troszkę czasu dla włosów, a to też dzięki temu, że zaczęłam już w sobotę. Pomyślałam też o dawno zapomnianej domowej maseczce z żółtka jajka, która zazwyczaj sprawdza się u mnie świetnie. Właśnie wspomnienie zawsze mięsistych i ładnie układających się włosów, skłoniło mnie do zrobienia tej maseczki.
Tak jak mówiłam zaczęłam już w sobotę od naolejowania włosów mieszanką oleju kokosowego oraz sezamowego. Dałam oleju zbyt dużo, ociekał na końcówkach, więc nadmiar odcisnęłam po prostu w ręcznik. Na skalpie standardowo: szwajcarska maść końska rozgrzewająca, której używam już około 1,5 miesiąca na szybszy porost, zagęszczenie i wypadanie. Wczoraj rano po przebudzeniu wpadłam na pomysł zrobienia domowej maseczki z użyciem jajka. Zwykle nie lubię dodawać do niej białka, więc zrobiłam ją z:
- jednego żółtka
- 4 czubatych łyżeczek Kallosa Cherry
- czubatej łyżeczki maski Alterra granat i aloes
Maseczka miała ładny żółciutki kolor i ślicznie pachniała, dzięki masce Alterry. Była bardzo gęsta. Jej konsystencja przypominała masło, ale bez problemu rozprowadzała się na mokrych włosach. Trzymałam ją około 1,5 godziny, po czym zmyłam szamponem Yves Rocher bardzo dokładnie. Obawiałam się, że nadmiar oleju i jajeczna maska mogłyby obciążyć moje włosy, ale nic takiego się nie stało. Po myciu na 30 minut wylądowała na włosach maseczka Biovax Orchid. Starałam się zapewnić włosom emolienty oraz humekanty skoro zdecydowałam się na tak dużą dawkę protein, które są w żółtku. Dlatego w składzie maseczki DIY była Alterra z aloesem oraz Kallos Cherry z olejem z pestek czereśni.
Półmokre włosy zawinęłam w koczka i samuraja na czubku głowy, aby uzyskać objętość u nasady i lekkie falki na długości. Udało mi się, a rano się o tym doskonale przekonałam, tak spałam w delikatnie mokrych włosach, bo tak długo schły. Rano odwinęłam koczka i samuraja, delikatnie przeczesałam włosy i otrzymałam śliczne luźne fale. Tak ładnie się pokręciły! W dodatku włosy były mięciutkie i do tej pory super się układają. Objętość jest już mniejsza, ale nadal jest. Fale po kilku godzinach się rozluźniły i teraz ich praktycznie nie ma, ale powiem Wam, że jestem oczarowana efektem jaki daje u mnie koczek z samurajem. Chyba zacznę robić je częściej na mokrych włosach, bo wyglądają wtedy naprawdę ładnie. Nie ma puszku, żadnego, więc podejrzewam, że po raz kolejny udało mi się zachować proporcje w pielęgnacji PEH.
A Wam jak minęła niedziela? Czego użyłyście i czy jesteście również zadowolone tak jak ja dzisiaj?
A Wam jak minęła niedziela? Czego użyłyście i czy jesteście również zadowolone tak jak ja dzisiaj?
Pozdrawiam,
Patrycja
przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie probowalam jajka na włosy :)
OdpowiedzUsuńwłosy po cąłym dniu dobrze się prezentuja :)
OdpowiedzUsuńCóż za połysk :)
OdpowiedzUsuńProteiny wielkoczasteczkowe bardzo Ci slużą! Włosy są pięknie wygładzone :)
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę bardzo ładne włosy. Też kiedyś takie miałam i do takich właśnie dążę. ;) Tak jak Sylwia, nie próbowałam nigdy jajka na włosy, ale efekt jest bardzo fajny. U mnie ostatnia sobota/niedziela wyglądała tak: http://dziewczynkabezzapalek.blogspot.com/2015/09/niedziela-dla-wosow-i-zoadka-recenzja.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Myślę, że taka maseczka z jajkiem to fajna sprawa i warto spróbować ją zrobić ;) Bardzo dziękuję za komplement dla moich włosów, to miłe :*
UsuńAle ładne falki. U mnie też ostatnio gościły loczki :)
OdpowiedzUsuńOj tam loczki, przecudownie się błyszczą :)
OdpowiedzUsuńWyglądają na bardzo gładkie :) Ja też dzisiaj poszłam w pełen PEH, możesz zobaczyć u mnie, jak użyłam malin na włosy w dzisiejszej NdW ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
błyszczą ! :-)
OdpowiedzUsuńTa maseczka wygląda pięknie! :D a Twoje włosy to po prostu cud-miód :) wyglądają na naprawdę mięciutkie!
OdpowiedzUsuńI takie były! Muszę przyznać, że ta maseczka to strzał w 10 :D
UsuńBardzo ładne włoski i ten zdrowy blask. :)
OdpowiedzUsuńUdało Ci się wydobyć piękny blask :)
OdpowiedzUsuńRaz jeden jedyny użyłam jajka na swoje włosy dość dawno temu, efekt był okropny (puch) i postanowiłam nigdy więcej tego nie próbować :) Ale z biegiem czasu wiem co było nie tak i jeśli moim włosom będzie brakować protein może wypróbuje takiej maseczki. Twoje włosy prezentują się bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńU mnie też tak jajko zadziałało kiedyś, ale to tylko raz i użyłam całego jajka (z białkiem). Poza tym nie zadbalam o nawilżenie, a to bardzo ważne ;)
UsuńSzkoda, że tak ładne loczki szybko zniknęły
OdpowiedzUsuńWow cudo ! Wygladaja bosko :-)
OdpowiedzUsuńDomowa maseczka jest interesująca :)
OdpowiedzUsuńAle błysk :)
OdpowiedzUsuńpiękne są !
OdpowiedzUsuńMogłabyś mi pomóc i poklikać ? http://faashionpashion.blogspot.com/2015/09/39-wishlist.html
Miałam maskę z Alterry, ale wolę odżywkę :p
OdpowiedzUsuńMam prośbę, czy mogłabyś dla mnie zrecenzjować serum organix nourishing coconut milk? Bardzo lubię twojego bloga, a czytałam też inne recenzje… ale ufam tylko tobie :) Były w miarę pozytywne, jest jeszcze odżywka i szampon z tej serii :)
OdpowiedzUsuńPS można je kupić w m.in rossmanie i w hebe
Postaram się niedługo zajrzeć do Rossmanna i zapoznać z tym serum :) Jeśli chodzi o recenzję to musisz się liczyć z tym, że będzie ona nie wcześniej niż za miesiąc lub 2 ;)
Usuńdzięki, rozumiem :)
UsuńDawno nie robiłam sobie takiej maseczki, chyba będę musiała ukręcić ją jakoś niedługo ; )
OdpowiedzUsuńPiękne włosy :)
OdpowiedzUsuńKoczek z samurajem? Muszę wypróbować, bo moje włosy ostatnio są strasznie oklapnięte. No i zmotywowałaś mnie, żeby jednak zrobić "niedzielę dla włosów" :)
OdpowiedzUsuńŚliczne masz włosy :)
OdpowiedzUsuńJakie ładne loczki!
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pomysł, włosy prezentują się ładnie ;)
OdpowiedzUsuń