Kilka dni temu dodałam na bloga moją włosomaniaczą listę marzeń na jesień, czyli wishlistę, w której między innymi znalazła się jedna maska Kallos. Postanowiłam ją zamówić na Allegro i teraz mogę się cieszyć z jej posiadania. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zupełnie inna konsystencja w porównaniu z innymi Kallosami. W Botoxie jest ona on wiele gęściejsza i widać, że zawiera olej kokosowy, bo maska przybiera jego konsystencję. Ma śliczny zapach i generalnie zapowiada się ciekawie, dlatego dziś postanowiłam jej użyć :)
Zanim jednak to zrobiłam naolejowałam włosy olejem kokosowym, ponieważ muszę się przyznać, że dawno tego nie robiłam i wiem, że włosy tego potrzebują. Zwilżyłam włosy i nałożyłam porządną ilość oleju, a na to gość dzisiejszego programu, czyli maska Kallos Hair Botox na około godzinkę. Nie żałowałam jej sobie, zwłaszcza się zapach namawiał mnie, żeby nałożyć jeszcze więcej. Zawinęłam włosy w turban. Następnie umyłam głowę i długość szamponem Yves Rocher, który gorąco polecałam Wam go TUTAJ. Po myciu nałożyłam na końcówki odżywkę Nivea Long Repair, zwierającą silikony oraz proteiny, dzięki czemu nie musiałam już nakładać serum, które zabezpieczyłoby końce włosów. Trzymałam ją krótko, ale ładnie się wchłonęła dzięki wprasowywaniu metodą Henri. Spłukałam i pozostawiłam włosy od wyschnięcia.
Otrzymałam włosy bardzo miękkie, powywijane na końcach i jednocześnie bardzo lekkie. Szczerze, to nie lubię gdy końce wyglądają w ten sposób (wyglądają na przerzedzone i ultracienkie) i tak się układają dlatego związałam je w wysoki kucyk i on prezentował się już o wiele lepiej :) Nie wiem czym taki stan był spowodowany, być może przesadziłam z ilością oleju kokosowego, którego użyłam do olejowania i który występuje również w masce, jak widać w niemałej ilości. A Wy używałyście tej maski? Jak się u Was sprawdziła? Napiszcie mi w komentarzach, bo jestem bardzo ciekawa, czy działam u Was dobrze, czy też podobnie jak u mnie.
Pozdrawiam,
Patrycja
nie miałam żadnego z tych produktów a ta maska to wg dla mnie nowość, wyglada dość ciekawie jak na Kallos
OdpowiedzUsuńJesteś dla mnie włosową inspiracją! ♥
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znalazłam Twój blog, obserwuję. ;)
Mój Blog - klik!
Bardzo dziękuję za miłego słowa :)
UsuńWłaśnie słyszałam, że Kallosy mają lejącą konsystencje i dlatego ich unikałam, ale skoro ten jest bardzo gęsty to wpisuję go na listę do kupienia! :)
OdpowiedzUsuńPół godziny temu ją kupiłam ^^ zobaczymy jak sie u mnie sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, bo moje pierwsze wrażenie na temat tego Kallosa jest takie sobie ;/
UsuńNie znam tej maski. Dopiero w sobotę kupiłam pierwsze dwie maski Kallosa. :D I jestem z nich całkiem zadowolona, szczególnie z tej arganowej. :)
OdpowiedzUsuńMam tą maskę i jest całkiem fajna :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne są te Twoje włosy.
OdpowiedzUsuńAkurat dzisiaj nie ma szału, bywały lepsze dni, ale mimo to dziękuję za komplement ;)
UsuńFaktycznie końce wyglądają na lekkie jak piórka, ale i tak efekt na włosach ładny :)
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię, gdy końcówki są takie lekkie, wydaje się że jest ich mniej o wiele mniej, co przy rzadkich włosach nie jest fajne :( Ale będę kombinować i na pewno wyciągnie się z tej maski coś dobrego ;)
UsuńTego kallosa jeszcze nie miałam :) O, u mnie dziś troszkę podobnie - też olej i na koniec nivea long repair :D
OdpowiedzUsuńWidziałam, widziałam i muszę Ci powiedzieć, że cudnie wyglądają :) Jeszcze te końcóweczki takie ładne :)
UsuńMam maskę Kallosa i:jest świetna :) Przypomniałaś mi o tym szamponie z YR, muszę koniecznie do niego wrócić :)
OdpowiedzUsuńJa mam szampon Hair Botox :)
OdpowiedzUsuńChyba ma dość przeciętne opinie, mam na oku inne Kallosy, ale może i na tego przyjdzie pora :) Może w innej kombinacji lepiej się Tobie spisze ;)
OdpowiedzUsuńBędę kombinować, tak łatwo się nie poddam! ;)
UsuńObecnie używam tylko maski Kallosa i sprawdza się u mnie bardzo dobrze :) Ładnie nawilża. Za to odżywka Long Repair się u mnie nie sprawdziła.
OdpowiedzUsuńPodcielabys solidnie 4 - 6 cm bo koncce masz bardzo przerzedzone i sianowate.
OdpowiedzUsuńWiększe cięcie czeka mnie w grudniu, póki co nie wybieram się do fryzjera ;) Przerzedzone końce to norma u cienkich i rzadkich włosów, niestety.
UsuńPrzytlaczajaca i niekorzystna dlugosc, przerzedzone, smentne sianowate konce... Az sie prosi by obciac 6 - 12 cm.
OdpowiedzUsuńPrzytłaczająca? A co jest w niej takiego przytłaczającego? Mi ta długość odpowiada, nie wyobrażam siebie w krótszych włosach, które zresztą mi nie pasują. Jeśli chodzi o końce, to zgodzę się, że są przedzeone, ale jak wspomniałam już wyżej w podobnym komentarzu to normalne u cienkich włosów, zawsze końce będą rzadsze niż początek włosów. Większe cięcie czeka mnie w grudniu, ale nie będzie to 6-12 cm jak radzisz, ponieważ u mnie takie cięcia się nie sprawdzają, nie zagęszczają absolutnie włosów na końcówkach, to tylko strata rocznego zapuszczania.
UsuńPatrycjo,
UsuńPatrzac na zdjecie zamieszczone przy opisie "AUTORKA" co widze to zadbane rowno obciete, geste, spezyste i lsniace zdrowe wlosy. Co sobie pomyslalam: niezly efekt, dziewczyna wie co robi skoro twierdzi ze jej wlosy sa cienki, bo na takie wcale nie wygladaja. Porownujac ze zdjeciami zawartymi w powyzszym poscie, niestety wygladaja jakby zapuszczanie wymknelo sie z pod kontroli.
W kazdym badz razie, jezeli dlugosc jest Twoim celem numer 1 to nikomu nic do tego. To sa Twoje wlosy i masz absolutne prawo robic z nimi co Ci sie tylko podoba.
Moim numerem 1 jest i gęstość i długość. Tak jak pisałam w poście włosy były ultralekkie, przez co nie chciały się dobrze układać i końce wyglądają nieładnie. Doskonale o tym wiem i sama nie byłam zadowolona z efektu jaki otrzymałam, bo co to za efekt. Ale moje włosy nie wyglądają na żywo tak jak w tej niedzieli na zdjęciach ;)
UsuńMoje efekty po tej masce również były przeciętne, ale będę jej próbować w innych konfiguracjach.
OdpowiedzUsuń2 anonimki z wczesnych godzin porannych chyba nie widziały przerzedzonych i sianowatych końców i raczej nie czytają ani całego posta ani komentarzy...
OdpowiedzUsuńMaskę pierwszy raz widzę :P, może ją kupię :) Olej kokosowy moje włosy lubią,
OdpowiedzUsuńNie lubię kallosów, bo nie robią z moimi włosami NIC! Więc bez sensu je stosować. Jak widzę, mamy podobne spostrzeżenia. Ładne masz włoski. Staram się zapuścić podobne, ale to pieśń przyszłości....
OdpowiedzUsuńAbrakadabra
Wiesz ci powiem tak: Kallos Omega, Cherry i Aloe są fajne, bo naprawdę włosy są po nich ładne, ale zobaczymy jak ten się spisze, bo Blueberry mi nie podpasował :(
UsuńMam odlewke tej maski, ale moje wlosieta sie z nia nie polubily - podobnie, jak i z innymi tej marki. Nie wiem, czemu te maski im nie pasuja ;)
OdpowiedzUsuńChciałam ją kupić, ale zobaczyłam, że ma olej kokosowy, a moje włosy niestety się z nim nie lubią :( Za to nad tym szamponem YR się zastanawiam, miałam Volume i wypadł świetnie :)
OdpowiedzUsuń