Kilka dni temu w ostatnim poście obiecałam dodać recenzję maski Sylveco w ciągu 2 tygodni. Przychodzę do Was wcześniej, ponieważ bardzo polubiłam ten kosmetyk i jestem pewna jego działania na moich włosach. Wiem, że mnie nie zawiedzie; nadal będzie się dobrze sprawdzał tak jak teraz. Jeśli jesteście ciekawe, co myślę o tej lnianej maseczce, to bardzo serdecznie zapraszam na dalszą część posta. Pokażę Wam skład, który jest moim zdaniem cudowny!
Kiedy produkt do mnie przyszedł byłam zszokowana jego małą objętością. To tylko 150 ml białej mazi praktycznie bezzapachowej. Pomyślałam, że starczy mi raptem na kilka użyć, zwłaszcza gdy sprawdziłam palcem konsystencję. Nie była rzadka, ale gęsta też nie. Bardziej lejąca i przeciekająca przez palce niż sztywna czy zbita. Jak się okazało jest dość wydajna, nie potrzebuję dużo nakładać jej na moje włosy.
Pierwsze użycie nie skończyło się zbyt dobrze: puch, puch i jeszcze raz puch... Oczywiście z mojej winy, ponieważ nie maseczka zawiniła, tylko ja. Oprócz maski Sylveco zaaplikowałam wcześniej na włosy Biovaxa Naturalne Oleje, o którym wiem, że zawiera sporo oleju kokosowego podobnie jak lniana maska! Przed użyciem nie przeczytałam składu i niestety dla moich włosów kochających kokosa, to jednak było za dużo. Muszę przyznać, że świadczy to jednak o tym, że w tej maseczce jest również sporo oleju kokosowego, co jest jednak wielkim plusem, a nie wadą ;) Nie zraziłam się, uznałam to za włosową wpadkę i już przy następnym myciu dobrałam ostrożniej kosmetyki, znowu stawiając na Sylveco. Nie zawiodłam się :)
Maska jest naprawdę świetna. Aplikowałam ją na włosy przed i po myciu, ale lepsze i widoczniejsze działanie ma zdecydowanie po :) Nakładam jej niewiele, bo mała ilość całkowicie pokrywa włosy od ucha w dół. Nakładam ją właśnie tylko na tę partię włosów, ponieważ wiem, że nie jest lekka i może obciążyć zdrowe i cienkie włosy. Początkowo bałam się używać jej po myciu w obawie o przyklap oraz strączkujące się włosy, ale zaryzykowałam i strasznie się cieszę. Nigdy mnie nie obciążyła, ale może być za ciężka u zupełnie zdrowych, niskoporowatych, śliskich, a także podatnych na obciążenie włosów. Moje nie są całkowicie takie jak napisałam, ale lubią się zbijać w strąki i łatwo je obciążyć, a mimo to maska gwarantuje mi to, co lubię, czyli blask, miękkość i zdyscyplinowane końce. Ostatnimi czasy końcówki są bardzo wymagające, suche i lubią się puszyć, dlatego staram się nakładać jak najwięcej maski właśnie na nie żeby je nawilżyć.
Lnianą maseczkę trzymam zazwyczaj pod ręcznikiem po myciu przez minimum pół godziny do godziny. Zdarzało mi się dłużej i też byłam bardzo zadowolona. Maska ładnie się zmywa. Pomaga w rozczesywaniu moich włosów na mokro, ale czasami wystarczy przeczesać je palcami, bo po zmyciu są gładkie i bez kołtunów. Można zaryzykować stwierdzenie, że kosmetyk ten rozplątuje włosy :)
Z maski jestem niesamowicie zadowolona tym bardziej, że jest to produkt hipoalergiczny i naturalny. Ma naprawdę PIĘKNY skład, dawno takiego nie widziałam. Już na drugim miejscu, zaraz po wodzie, znajdziemy olej lniany, na czwartym olej kokosowy, a na siódmym olej z nasion winogron. Nic dziwnego, że maska działa naprawdę super i robi na włosach, to co ma robić dobra maska, skoro w składzie znajdziemy dobre oleje i inne wartościowe składniki poprawiające wygląd naszych włosów. Brak sztucznego zapachu i jedyny konserwant na końcu składu naprawdę cieszy.
Skład: Aqua (woda), Linum usitatissimum Seed Extract (ekstrakt z nasion lnu zwyczajnego), Cetyl Alcohol (emolient tłusty), Cocos Nutifera Oil (olej kokosowy), Sucrose (cukier), Glycerin (gliceryna, nawilżacz), Vitis Vinifera Seed Oil (olej z nasion winogron), Stearic Acid (kwas stearynowy, natłuszcza), Panthenol (pantenol, łagodzi, koi), Decyl Glucoside (emulgator, łączy fazę olejową z wodną, ma łagodne działanie myjące), Lactic Acid (kwas mlekowy, nawilżacz), Glyceryl Oleate (emolient tłusty, nawilżacz, kondycjoner), Cyamopsis Tetragonolaba Gum (guma guar, zagęszcza), Tocopheryl Acetate (przeciwutleniacz), Cocamidopropyl Betaine (substancja myjąca), Sodium Benzoate (konserwant).
Jednak na za jakość trzeba płacić. Moja maska pochodzi ze sklepu StrefaUrody.pl i jeśli Was zainteresowała to TUTAJ dostaniecie na nią i inne kosmetyki do włosów rabat 10% na hasło TYSKA do końca lutego. W internecie znajdziecie ją zazwyczaj w przedziale 25-28 zł za opakowanie. W Strefie Urody kosztuje 26,90 zł. To całkiem sporo jak za 150 ml produktu, ale jak mówiłam dobry skład, a w nim hipoalergiczne składniki kosztują. Produkty dla alergików zazwyczaj są droższe od tych zwykłych stąd też cena. Jednak jeśli komuś naprawdę zależy na tym kosmetyku, ma podobne włosy to moich to warto spróbować. Wydajność jest dość dobra w porównaniu z konsystencją. Lniana maska Sylveco będzie hitem u osób, które lubią olej lniany, ale również i kokosowy. Jeśli macie włosy wysokoporowate to może być różnie, więc w przypadku kiedy Wasze włosy nie lubią się z kokosem, lepiej nie ryzykować. U reszty powinno już być super :) Miękkość, dociążenie i odżywienie gwarantowane. Myślę, że po 2-3 miesiącach można zauważyć różnicę w porowatości oraz puszeniu się włosów. Miałyście tą maskę i jak? Również dobrze się sprawdzała, czy może sprawiała może jakieś problemy?
Pozdrawiam,
Patrycja
Muszę w końcu w nią zainwestować bo jestem mega ciekawa jak sprawdzi się na moich suchych włosach :)
OdpowiedzUsuńObecnie mam tą maskę i nawet lubię. Niestety mam dość cienkie włosy i jeśli niedokładnie ja domyję potrafi je obciążyć, więc warto na to zwrócić uwagę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że każda maska nieodpowiednio domyta potrafi nas obciążyć. Mnie tak raz załatwił jakiś Kallos ;)
UsuńCoś wspaniałego. Po takiej recenzji jestem przekonana, że ta maska będzie również moja :)
OdpowiedzUsuńKupiłam niedawno i póki co testuję, ale już lubię tę maskę :) Jest dość ciężka, świetnie dociąża moje końcówki :)
OdpowiedzUsuńNie można zaprzeczyć, że jest świetnym dociąźaczem i wygładzaczem :)
UsuńMuszę ją w końcu wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMnie raz obciążyła, poza tym sprawdza się świetnie :)
OdpowiedzUsuńSam len zaraz na początku składu mocno kusi, opakowanie też bardzo ładne. Może kiedyś wypróbuję.
OdpowiedzUsuńW składzie się zakochałam i w tym oleju lnianym na drugim miejscu *.* To istny miód na moje serce :)
UsuńZdecydowanie kiedyś wypróbuję :) ale najpierw muszę zużyć zapasy
OdpowiedzUsuńSkład faktycznie kuszący :D
OdpowiedzUsuńChętnie bym ją wypróbowała.
OdpowiedzUsuńCena wysoka jak na pojemność ale działanie jest kuszące ;)
OdpowiedzUsuńCena w porównaniu do pojemnoścj to jej jedyny minus, kiedy przymknie się oko konsystencję :)
UsuńOj, oj... A co z tym kokosem w składzie, gdy me włosy go nie lubią...
OdpowiedzUsuńTu może być ruletka ;) Jeśli miałaś kiedyś kosmetyki z olejem kokosowym i również innymi i sprawdzaly się dobrze, to znaczy że inne związki lagodzily działanie kokosa :) W tej masce mamy najwięcej właśnie oleju lnianego, co jest strzałem w 10 jeśli ktoś średnio lubi się z olejem kokosowym. Myślę, że będzie on działał i dobrze wnikał regenerując włosy od środka, a lniany i winogronowy zapewnią ochronę przed puszeniem, ponieważ otoczą włosy na zewnątrz :)
UsuńNie miałam okazji używać,olej lniany znam i czasami nakładam go samego na włosy też owijając w folię i ręcznik :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie ta firma, ale boje się, że nie sprawdzi się na moich średnioporowatych włosach.
OdpowiedzUsuńdobrze ze jest dość wydajna jak na tak mala pojemność
OdpowiedzUsuńProdukty tej firmy bardzo mnie kuszą, a jakoś nigdy nic stamtąd nie miałam. Maseczka też wygląda mega ciekawie, powstrzymuje mnie trochę jej cena ale na pewno kiedyś po nią sięgnę;)
OdpowiedzUsuńOj jak skończę swoje zapasy skuszę się na Sylveco, bo z kremów byłam zadowolona, to myślę, że z maski do włsów też będę ;)
OdpowiedzUsuńMoim włosom niestety nie służą całkowicie naturalne składy ;/ Mam bardzo suche, kręcone włosy - niby wysoko-porowate, ale znane patenty też się na nie nie sprawdzą; tylko duża ilość chemii ;/ A szkoda, bo aż mi się oczy świeca jak czytam jak świetnie się u Ciebie sprawdziła. Swoja drogą, czytałam też bilans i jestem pod wrażaniem zaangażowania z jakim dbasz o włosy, dodaje do obs, by tę drogę móc obserwować :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKtoś ostatnio polecal mi kremy do twarzy z tej firmy i chyba sie skuszę ;-)
OdpowiedzUsuńOstatnio polubiłam się z tą firmą i z pewnością skuszę się na tą maskę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda ze tak mało jej, ale z chęcią bym wypróbowała:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwacji naszego bloga!:)
nice blog, like it! :) I follow you :)
OdpowiedzUsuńhttp://itsmetijana.blogspot.rs/
Moje włosy lubią olej lniany, ale nie lubią kokosowego, ciekawe czy u mnie by się sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńDawno nie używałam płukanki z siemienia lnianego :)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja :) Muszę wypróbować tą maskę , może u mnie też się sprawdzi:)
OdpowiedzUsuńwww.khatstyle.blogspot.com
Ponieważ mam jeszcze zapasy rónych produktów do włosów, jeszcze nie stosowałam niczego tej marki, ale na pewno gdy zużyje moje zapasy na niektóre produkty się skuszę.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tej maski;)
OdpowiedzUsuńMam z tej firmy inne kosmetyki przeznaczone do pielęgnacji naszej buzi, ale ta maska również wygląda ciekawie.
OdpowiedzUsuńJa polecić mogę maskę do włosów babuszki Agafi :)
ja nie przepadam za nią, uważam że w tej cenie nie opłaca się jej kupować bo glutek lniany działa to samo
OdpowiedzUsuńNie miałam tej maski, ale znajoma uwielbia olej lniany, z kokosowym się nienawidzi, a ta maska to jej ideał :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać posty o pielęgnacji włosów więc z chęcią zaobserwuje Twojego bloga, jeśli sposdoba Ci się mój blog to będzie mi miło jak również zaobserwujesz :) Zapraszam: Mój blog
OdpowiedzUsuńja tym bardziej :)
OdpowiedzUsuń