Hej dziewczyny! Od jakiegoś czasu nie trafiam na żadne maski buble i oby tak zostało. Co więcej większość oprócz tego, że spisuje się super, to niektóre z nich wyjątkowo genialnie, aż tak że znalazłam swoich ulubieńców. Chciałabym pokazać Wam dzisiaj moje TOP 5 najlepszych maseczek według mnie. Większość pewnie będziecie kojarzyć, ponieważ pojawiły się już ich recenzje, ale są też takie znane z innych postów. Zaznaczę jeszcze, że nie potrafię uporządkować tych maseczek w takim standardowym rankingu. Są świetne, wszystkie i nie jestem w stanie wyróżnić, która zasługuje na jakie miejsce.
Maska toskańska Planeta Organica to mój hit już od bodajże lutego. Nieprzerwanie i nieodłącznie. Nie rozstaję się z nią, no chyba że liczyć już nasze drugie zużyte pudełeczko i trzecie czekające w szafce z kosmetykami na otwarcie. Mój absolutny hit. Miłość od zimy, poprzez wiosnę, aż do lata pokazała, że maseczka genialnie spisuje się o każdej porze roku. Jestem pewna, że i jesienią mnie nie zawiedzie. To cudowny i przede wszystkim mocny nawilżacz moich włosów. W tej dziedzinie ekspert. Nigdy nie zrobiła mi żadnej krzywdy. Nie miałam bardziej obciążonych włosów, pozlepianych, czy tłustych, a jestem posiadaczką cienkich piórek. Z każdym następnym użyciem przekonuję się, że jest strzałem w 10 i kocham ją coraz bardziej! Recenzję, analizę składu i inne informacje na jej temat znajdziecie TUTAJ, chociaż aktualnie uwielbiam ją jeszcze bardziej niż w marcu, kiedy dodałam recenzję ;)
Kallosy, ach te słynne Kallosy, za grosze. Która z nas ich nie zna, jak może ich nie znać? Najbardziej opłacalne, tanie i wydajne maski jakie znam to właśnie one. Pokochałam już do szaleństwa Omegę, Cherry i Blueberry, teraz przyszła kolej na Biotox. Posiadam jeszcze stare opakowanie, ale już powoli je wykańczam. W szafce czeka następna, a wiem że przestanę używać tej maski dopiero wtedy, kiedy chyba już mi się znudzi i nie będę mogła na nią patrzeć. Najlepiej sprawdza się u mnie nakładana przed myciem, po sprawdza się już gorzej i jakoś inaczej. Zawsze jednak nakładam ją przed, następnie myję włosy i często nie nakładam już nic więcej, bo czuję nadal jej działanie, tak że kosmyki już niczego więcej nie potrzebują. Zapach ma obłędny, jeden z ładniejszych z masek Kallosa.
O tym, że maska Loreal Absolut Repair Lipidium jest przecudowna mogłam przekonać się dzięki współpracy i tak strasznie cieszę, że zgodziłam się ją testować! Gdyby nie to pewnie nie skusiłabym się na żaden ich produkt, ponieważ kosmetyki Loreal do włosów nie są tanie, a ja jeszcze byłam przekonana o obecności w składzie samych silikonów oraz oblepiaczy. Jest w tym sporo prawdy, natomiast jest to jedna z lepszych masek silikonych i w dodatku działających długofalowo, którą miałam okazję używać. To już moje drugie opakowanie, póki co cena za większe opakowanie jest dla mnie zbyt bolesna (mimo że bardziej opłacalna), by się skusić, wiec muszę się zadowolić tą. Jest super wydajna, ma konsystencję chłodnego masełka, cudny zapach. Zresztą co ja się tu będę rozpisywać, dostała miano ulubieńca, a na recenzję zapraszam Was TUTAJ.
Mój już czwarty hicior to złota ajurwedyjska maska do włosów Planeta Organica - siostra zielonej toskańskiej, tej o której pisałam na samym początku. Jej jedynym minusem jest rzadsza konsystencja i to, że 2 razy mnie spuszyła. Na szczęście więcej razy się to już nie powtórzyło. Z każdym kolejnym stosowaniem jej radzi sobie coraz lepiej. Kocham jej drobinki, które fakt, że zostają w bardzo małej ilości na włosach, ale to nic, ponieważ sama w sobie maseczka nadaje moim kosmykom delikatnie złocistego koloru. Moje włosy mają już ciepły, rudawy odcień, ale po użyciu złotej maski ten ciepły blask jest bardziej zdefiniowany. Posiadam już drugie opakowanie tego cudaka, a teraz zapraszam na recenzję TUTAJ.
Ostatnią maseczką, tak malutką maseczką jest Biovac Caviar, który jeszcze nie doczekał się opinii na blogu, ale z czystym sumieniem mogę ją Wam polecić. Niestety, cenowo wyjdzie nas ona najdrożej spośród dzisiejszych hitów, ale jeśli tylko nie szkoda Wam pieniążków albo ufacie firmie Biovax to bardzo polecam. W tej maseczce odnalazłam siostrę bliźniaczkę Biovax Orchid. Jak dla mnie różnią się minimalnie i to chyba głównie zapachem, który w obu jednak jest słodziutki. Ta jednak nieco lepiej sprawdza się u mnie zimą, więc niedługo będzie idealna; natomiast Orchid jest lepsza na cieplejsze dni. Obie kocham mocno, tak jak i resztę dzisiejszych ulubieńców, ale obecnie zdecydowanie częściej sięgam po kawiorową. Znajdziecie ją często w Rossmannach przecenionych o połowę i wtedy koniecznie bierzcie!
No i to by było na tyle mojego aktualnego TOP 5 masek do włosów. Dajcie znać w komentarzach, czy i Wy macie swoich faworytów w tej kategorii, jak dużo, czy może jesteście jeszcze na etapie intensywnych testów oraz poszukiwań. Znacie moich ulubieńców?
Pozdrawiam,
Patrycja
Nie uzywalam zadnej z nich ;(
OdpowiedzUsuńmaska Loreal Absolut Repair Lipidium faktycznie działa bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa mam złotą i bardzo lubię a do Botoxu mam mieszane uczucia ale używam tylko po myciu ;)
OdpowiedzUsuńNie używałam żadnej z tych masek :(
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zestawienie :) Również uwielbiam maskę ajurwedyjska:) Chyba przekonałaś mnie do zakupu Kallosa Botox zwłaszcza, że jest w naturze w promocyjnej cenie 7zł/500ml :))
OdpowiedzUsuńz tych znam tylko Biovax, ale mnie nie zachwycił :) musze przetestować maski Planeta Organica, na razie miałam tylko marokańską i ją uwielbiam :) tego Kallosa tez nie znam, ale Multivitaminę moje włosy pokochały :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie rozumiem powszechnego zachwytu nad maską Loreal... U mnie zawiodła na całej linii. Po każdym użyciu włosy były oklapnięte, niedomyte, jakby przetłuszczone. Spisywała się - owszem, ale tylko w roli odżywki do szybkiego spłukiwania.
OdpowiedzUsuńZa to Kallosa i ajurwedyjską maskę Planeta Organica po prostu uwielbiam :)
Muszę przyjrzeć się bliżej maskom planeta organica. Moja uLubiona to chyba kallos banana i fructis goodbye dammage.
OdpowiedzUsuńJa lubię wiele maseczke z biovaxa :D
OdpowiedzUsuńNie znam żadnej, ale z Kallosa miałam ich wiele :)
OdpowiedzUsuńDwie z planeta organica wpiszę na listę :)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnej maseczki... Muszę się poprawić :)
OdpowiedzUsuńO tej toskańskiej czytam zawsze poztywne recenzje :-) chyba czas sie zakupic !
OdpowiedzUsuńToskańska, Botox i Caviar najlepsze! Ajurwedyjska mogła mi nie podpasować ze względu na falo-loki, a Loreal nie miałam. Cena i silikony póki co mnie odstraszają. Naturalna i ekologiczna pielęgnacja sprawdza się u mnie najlepiej :)
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie maski Planety Organiki. W intrenecie pełno jest pozytywnych opinii na temat maski marokańskiej. Na mnie jednak nie zrobiła ona tak dobrego wrażenia jak na innych testerkach. Wypróbuję ją jeszcze przy dłuższym czasie trzymania na włosach, bo zwykle miałam maks. 10 minut. Nie wiem tylko jak to zrobię, bo jej zapach jest dla mnie zdecydowanie za ostry...
OdpowiedzUsuńSuper post, bardzo przydatny i ciekawy. Pazurki to hybrydy? Jaki kolor i firma? :)
OdpowiedzUsuń