Dzisiaj naprawdę minimalistycznie. Od kilku dni jestem chora i pewnie potrwa to jeszcze kilka dni, a jest tak okropnie gorąco, że nie mam na nic siły. O ile zawsze lubię siedzieć przed laptopem, to nawet teraz strasznie mi się nudzi i najchętniej wyszłabym gdzieś, wyjechała, a przede wszystkim zjadła lody i wypiła coś zimnego jak to w wakacje, czego nie mogę zrobić, bo mam chore gardło :( W takie upały moja pielęgnacja jest minimalistyczna, ale nie zapominam o niej. Maska, olej i odżywka muszą być obowiązkowo przed i/lub po każdym myciem.
Niedzielę zaczęłam już wczoraj od całonocnego olejowania włosów olejem kokosowym Nacomi, który w takie upały nie wymaga roztapiania w dłoniach :D Dzisiaj przed południem nałożyłam na włosy sporo maski Kallos Cherry z olejem z pestek czereśni na około godzinę. Po tym czasie umyłam skalp płynem Facelle Aloe Vera, a do ostatniego płukania użyłam płukanki pokrzywowej. Odsączyłam z nadmiaru naparu, wytarłam delikatnie ręcznikiem i związałam w koczka na czubku głowy, dlatego włosy są delikatnie powywijane :) W dotyku są bardzo miłe, gładkie, a także przepięknie pachną wisienką. Włosy chyba lubią taką pielęgnację, ale przy następnym myciu zafunduję im więcej kosmetyków ;) Nie wiem, czy wspominałam na blogu, ale na Instagramie robiłam to na pewno: podcięłam końcówki, więc na zdjęciach mogą wyglądać na trochę krótsze.
Pozdrawiam,
Patrycja
Wspaniałe są Twoje włoski!
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj także minimalizm ;) Włosy prezentują się pięknie, a końcówki jakie zdrowe!
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia, włoski śliczne jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak ja Ci tej długości zazdroszczę :P A włosy jak zwykle wyglądają ślicznie, u mnie Facelle niestety strasznie plącze włosy.
OdpowiedzUsuńU mnie to dopiero jest minimalizm - sam szampon i płukanka octowa z malin, bo włosy od upału są mega obciążone :P ale w tym tygodniu spróbuję wrócić do olejowania ;)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka! Ja ostatnio leciałam na szamponie i serum silikonowym i o dziwo były zadowolone ;)
OdpowiedzUsuńużywasz Facelle do włosów?? bo czytałam już kilka notek o wszechstronności tego kosmetyku i sama nie wiem co o tym myśleć.
OdpowiedzUsuńŚliczne włoski :) Też muszę zacząć praktykować całonocne maski z olejów :)
OdpowiedzUsuńja pokrzywe lubie pic :) musze sprobowac ją jako płukanke :)
OdpowiedzUsuńśliczny efekt na włosach i zdrowiej szybko :)
OdpowiedzUsuńEfekt rewelacyjny ! Jak zawsze zreszta :-)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają! :))
OdpowiedzUsuńTez używam Kallosa ale akutar mam Omege i jest ok. Botox Hair odstawiam bo mam bardzo grube i gęste włosy a olejek kokosowy akurat mam ten sam. :)
OdpowiedzUsuńWidać, że włosy są błyszczące. :)
OdpowiedzUsuńwow końce wyglądają bardzo dobrze ! :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przetestować jakąś maskę z Kallosa :)
OdpowiedzUsuńWłosy wyglądają bardzo ładnie :) U mnie ostatnio też minimalizm w pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńprzepiękne masz włosy ;) ja też ostatnio nie szaleje z kosmetykami do włosów
OdpowiedzUsuńPiekne :) Duzo zdrowka Kochana :*!
OdpowiedzUsuńWłosy są śliczne :) Minimalizm często i u mnie dobrze się sprawdza.
OdpowiedzUsuńWspaniałe włosy :) Muszę wrócić do oleju :)
OdpowiedzUsuńTen Kallos jest rewelacyjny,też go miałam.Zapach obłędny!A co do samoistnego rozpuszczania się oleju kokosowego-oznacza to,że są też jakieś plusy upałów;D
OdpowiedzUsuńO, Kallos Cherry jest drugi na mojej włosowej liście must check ;) jak tylko wykończę Omegę, biorę się za Blueberry, a potem Cherry. Piękne masz włosy, marzy mi się taka długość (i jeszcze dłuższa! ;)) ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://olamarysia.blogspot.com
U mnie też była ostatnio minimalistyczna pielęgnacja :) I też byłam chora :/
OdpowiedzUsuńDobrze, że w ogóle udało nam się zmusić do umycia głowy ;)
Podoba mi się u Ciebie, dodaję do obserwowanych :)
blask i długość i kolor czarujące!
OdpowiedzUsuńśliczne włoski :)
OdpowiedzUsuńŚliczne włosy 😊 zazdroszczę długości 😊
OdpowiedzUsuńJest efekt? Jest! Długość powala na kolana :) Kolejny raz widzę Kallos. Cherry chętnie bym wypróbowała, gdyby nie to, że nienawidzę wiśni, ale w końcu jest tyyyyle różnych wersji, że mam nadzieję że nic straconego :)
OdpowiedzUsuńMinimalizm to moje drugie imię! A może lenistwo :D Włosy prezentują się super ;)
OdpowiedzUsuńWłosy masz piękne :)
OdpowiedzUsuńU mnie w łazience też niedawno zagościł Kallos Cherry, kupiłam go w Hebe. Bardzo się ucieszyłam, bo wcześniej nie widziałam tam tej wersji :) Też bardzo lubię jego zapach :)
OdpowiedzUsuńMasz śliczne włosy, widać że są zdrowe bo pięknie błyszczą, zazdroszczę i muszę spróbować płukanki pokrzywowej :>
OdpowiedzUsuńJa ciągle myślę nad stosowaniem płukanek na włosy... trochę się boję jak będą wyglądać ale pokrzywę jakotaką lubię wiec może why not
OdpowiedzUsuń